Złote lata cyklistyki

Złote Lata Cyklistyki to termin używany często na określenie okresu mniej więcej od roku 1870 do 1910, czyli od momentu, kiedy rowery weszły do powszechnego użytku, do spopularyzowania się samochodów. "W rowerach" wiele się wtedy działo, a cykliści stanowili poważną grupę nacisku, szczególnie w Ameryce i Wielkiej Brytanii. [Coś z tego doszło jednak do Polski, skoro do dziś przetrwało powiedzenie, że "wszystkiemu winni są Żydzi, masoni i cykliści"... - przyp. Zbooya] Z górki na pazurki... (9 KB)

Złote Lata zaczęły się wraz ze wprowadzeniem pojazdów zwanych "wstrząsaczami kości", nabrały wigoru po pojawieniu się welocypedów i później dzięki wynalezieniu roweru "bezpiecznego" i dających komfort pneumatycznych opon. Ich zmierzch wywołały natomiast głównie... tramwaje i - w mniejszym stopniu - samochody.

W latach 90. XIX wieku rower był ważnym elementem amerykańskiej gospodarki. W samym tylko Nowym Jorku było 1200 producentów rowerów i części do nich. W promieniu 1 mili wokół dolnego Broadwayu znajdowały się 83 sklepy dla cyklistów. Urząd Patentowy USA musiał otworzyć drugie biuro, zajmujące się wyłącznie patentami rowerowymi. W 1896 roku 500 firm wytwarzało rocznie 1,2 mln pojazdów; przychody ze sprzedaży rowerów wyniosły 300 mln dolarów, a części i wyposażenia do nich - kolejne 200 mln. Nowojorską wystawę rowerów (400 wystawców!) zwiedziło w tymże roku 120.000 osób. Populacja koni w USA spadła w latach 1893-1897 o siedem milionów.

Pod koniec XIX wieku reklamy rowerów stanowiły około 10 procent wszystkich reklam zamieszczonych w amerykańskich czasopismach. Rosnąca konkurencja sprawiła, że specjalnie dla reklamowania bicykli wprowadzono tak popularne dziś techniki, jak sponsorowanie zawodów i zawodników, wykorzystywanie wizerunków skąpo ubranych pań, czy segmentacja i badanie rynku.

Liga Amerykańskich Kolarzy (The League of American Wheelmen) miała w szczytowym okresie milion członków [hmmm... w innym miejscu Bicyclopedia podaje liczbę raptem 141.352 członków - przyp. Zbooya] i była liczącą się siłą polityczną. Choć Stany Zjednoczone są teraz w okresie boomu rowerowego - sprzedaje się ich więcej niż kiedykolwiek w historii - rower nie ma już praktycznie żadnego wpływu na gospodarkę i politykę...

Choć tak bogate w wynalazki, Złote Lata nie były bynajmniej rowerowym rajem. Drogi były nędzne, a bicykle toporne i wyjątkowo niewygodne. Ponad tysiąc ludzi straciło życie spadając z welocypedu głową naprzód. Ci, którzy wystawiali do przodu nogi, chcąc uchronić swe czaszki, często łamali uda; przy ówczesnym poziomie medycyny taka kontuzja oznaczała nieraz kalectwo do końca życia.

Reklama rewolweru dla cyklistów (2 KB) W zachwytach nad "starymi, dobrymi czasami" często zapomina się również o konfliktach pomiędzy cyklistami i resztą społeczeństwa. Poganiacze bydła lubili smagnąć batem przejeżdżającego rowerzystę, a chuligani zastawiali na nich pułapki z liny przeciągniętej między drzewami. Przeważnie nie chodziło nawet o rabunek wehikułu; rower potrafiono potraktować równie brutalnie jak jeźdźca. W latach 90. dowcipnisie - i pracownicy warsztatów, zajmujących się naprawą opon - mieli w zwyczaju rozsypywać na drogach potłuczone szkło albo rozkładali skórzane pasy wybijane pinezkami...

W 1898 złodziejskie gangi kradły w Chicago rowery na zamówienie. Za ukradziony nowy rower można było dostać 10 dolarów, czyli więcej niż wynosiła wtedy przeciętny tygodniowy zarobek. Na ulicach Chicago ginęło dziennie ponad 50 bicykli. Część z nich wywożono z miasta i sprzedawano na kwitnącym czarnym rynku, inne przemontowywano i po nabiciu nowych numerów przemalowywano. Podobnie, albo nawet i gorzej, sytuacja wyglądała w Niemczech, Belgii i Holandii.

W 1897 wyprodukowano klucz w kształcie rewolweru, mający "odstraszać włóczęgów, rabusiów i innych mających złe zamiary". W 1899 Iver Johnson Company reklamowała nawet mały rewolwer specjalnie dla cyklistów.

Cykliści byli wyklinani przez księży i właścicieli barów, obawiających się o zdrowie wychodzących z lokalu klientów. W latach 80. uchwalono w Topece (stan Kansas) przepis zakazujący jazdy na rowerze po ulicach i chodnikach. W 1881 trzech dżentelmenów "o dobrej reputacji" zostało skazanych na pięć dni aresztu za jazdę na rowerze po nowojorskim Central Parku. Stopniowo zaczęto jednak traktować rowerzystów jako pełnoprawnych uczestników ruchu drogowego. W 1888 Sąd Najwyższy stanu Rhode Island podtrzymał precedensowy wyrok skazujący woźnicę, który nie ustąpił drogi nadjeżdżającemu z przeciwka rowerzyście.

Cóż z tego, skoro Amerykanie tak szybko i chętnie przesiedli się do samochodów i elektrycznych tramwajów, że boom skończył się z początkiem XX wieku, a około 1910 rowery praktycznie zanikły. Producenci zbankrutowali albo przerzucili się na wytwarzanie aut, motocykli i sprzętu wojskowego. Rower okazał się pierwszym świętym męczennikiem wieku maszyn.


Powyższy tekst jest nieomal wiernym tłumaczeniem artykułu z Bicyclopedii. Ilustracje z tejże.


Copyright © 1998 by Steven Olderr. Used with permission.
Tłumaczenie copyright © 1998 by Szymon "Zbooy" Madej (ysmadej@cyf-kr.edu.pl)
    21.09.99 12:01