Stery klasyczne i a-head | Wymiana i konserwacja sterów | Rozkręcamy | Skręcamy | Regulacja sterów
Stery... to dziwna i nieco denerwująca nazwa. Przecież rowerem się nie steruje!
Jeszcze jeden przykład dość bezmyślnie i nieintuicyjnie dobranej
nazwy, a jej jedyną zaletą jest to, że jest krótka. Na ogół, stery
kojarzą się z żeglarstwem (patrz skojarzenia Alfera), niekiedy z
przedsiębiorstwem, ale nie z rowerem! Czy nie lepsze byłyby, np.
łożyska kierownicy? Anglosasi, jak zwykle, mają na to precyzyjne i
samo mówiące określenie: headset (zespół główkowy :-)). Podobnie jest
zresztą z innym terminem: suport. Ten prawdopodobnie pochodzi od
francuskiego support (wspornik, podpórka). Identyczne znaczenie i
pisownię ma support w języku angielski, choć anglosasi stosują raczej termin
bottom bracket (dolna podpórka). Komu przeszkadzał "staropolski"
korbowód? :-)
Zostawmy jednak te etymologiczne wątpliwości i przejdźmy do rzeczy.
Sterami (niech już tak będzie) nazywamy komplet łożysk, wraz z
niezbędnymi nakrętkami, podkładkami, uszczelkami, itp., umożliwiający
skręt kierownicy. Rozróżniamy dwa rodzaje: stery klasyczne
(tradycyjne) i typu a-head.
Obie konstrukcje różnią się w istotny sposób od siebie. Zasadnicza
różnica tkwi w sposobie mocowania wspornika kierownicy zwanego
mostkiem lub fajką i samych łożysk:
A-heady mają sporo zalet w stosunku do sterów klasycznych; są lżejsze,
nie rozkręcają się; są sztywniejsze i łatwiejsze w obsłudze, ale w
praktyce - wynika to z samej konstrukcji - nie pozwalają na regulację
ustawienia wysokości mostka. Teoretycznie można to robić dokładając
lub ujmując podkładki, ale tak naprawdę to, przy raz ustalonej
długości rury widelca, nasze pole manewru się kończy. W
przeciwieństwie do nich, stery klasyczne umożliwiają regulację
wysokości mostka w zakresie ok. 2/3 długości jego rury. Na samym mostku
zaznaczony jest dopuszczalny poziom jego wysunięcia ponad główkę ramy.
Łatwo teraz zrozumieć, w jakich rowerach stosowane są oba systemy.
A-headów używa się najczęściej w rowerach górskich, szczególnie z
amortyzowanym widelcem, gdzie wymagana jest duża sztywność
konstrukcji. Stery klasyczne spotykamy częściej w rowerach o
charakterze turystycznym np. trekkingach, choć nie jest to regułą.
Stery mają ciężki żywot. Nawet w czasie normalnej jezdy, nie mówiąc
już o górskich szaleństwach, poddawane są ogromnym i systematycznym
uderzeniom. Nieco łagodniej są traktowane przez amortyzowany widelec,
ale wtedy na ogół warunki jazdy są o wiele trudniejsze. Najgorzej
dostaje się dolnemu łożysku, a ściślej - bieżni pierścienia nakładanego
na widelec. Tu najczęściej robią się charakterystyczne szczerby (tzw.
zamek), powodujące nierównomierny obrót kierownicy. Nawet po
zlikwidowaniu luzów przy kręceniu kierownicą pojawiają się zacięcia i
często towarzyszące im trzaski i trzeszczenia. Nie ma rady - trzeba
wymienić stery, w całości lub częściowo.
Drugim częstym powodem wymiany sterów jest kupno widelca
amortyzowanego. Z powodów wymienionych wyżej, warto przy tej okazji
przejść ze sterów klasycznych na a-heady.
Najpierw ściągamy z wieszaka przy główce ramy linkę przedniego hamulca.
W przypadku a-headów luzujemy śrubkę (imbus widoczny po zdjęciu korka z
góry mostka) zaciskającą specjalną płytkę rozporową (ustala ona wstępny
docisk mostka); odkręcamy (jeżeli występują dwie boczne śruby, robimy to
naprzemiennie) i zdejmujemy mostek. Teraz możemy wyjąć widelec. Uwaga na
kulki!
Niekiedy pojawiają się kłopoty. Pomimo wykonania wszystkich czynności
widelec wcale nie ma zamiaru wyskoczyć. Coś jeszcze go blokuje.
Najczęściej sprawia to charakterystyczna, rozcięta, samoklinująca się
podkladka, widoczna po zdjęciu od góry plastykowej pokrywki
uszczelniającej. Skręcenie sterów powoduje wciśnięcie jej głębiej i
dodatkową blokadę sterów. Możemy próbować delikatnie podwazyć ją wąskim
śrubokrętem i wyłuskać z zakleszczającego ją rowka. Można także -
zalecam dużą ostrożność - popsikać styk rury sterowej i podkładki płynem
typu WD40 i za pośrednictwem drewnianego klocka wybijać widelec od góry.
W razie napotkania trudności pozostaje nam do dyspozycji jedynie
pierwsza, "dłubana" metoda.
W klasycznych sterach mamy trochę więcej roboty. Odkręcamy długą śrubę zaciskającą klin lub
stożek rozporowy (dostępna również z góry mostka, często zasłonięta
korkiem). Wykręcamy kilka obrotów i lekko uderzamy młotkiem w główkę
śruby aż do momentu, w którym poczujemy, że wysunęł się klin
rozporowy. Wyciągamy uwolniony mostek (czasem trzeba energicznie
pokręcić kierownicą na boki, przytrzymując koło między nogami).
Rozkręcamy dużym kluczem płaskim kontrnakrętkę i nakrętkę mocującą
stery od góry. Wyciągamy widelec uważając na sypiące się kulki.
Całość czyścimy i przeglądamy. Zakładam, że wynik przeglądu jest
negatywny, tzn. zdecydowaliśmy się na wymianę kompletu sterów
(niekiedy można wymienić tylko poszczególne elementy, ale wymaga to
znajomości w warsztatach rowerowych). Przy pomocy tępego, solidnego
śrubokręta lub przecinaka wybijamy górną i dolną miskę z główki ramy
oraz pierścień nałożony na widelec. Starajmy się robić to
systematycznie, lekkimi uderzeniami, ciągle zmieniając miejsce
przyłożenia "wybijaka".
Nieco gorzej jest z nałożeniem nowych bieżni. Same miski (górna i
dolna) nakłada się na ramę stosunkowo łatwo. W warsztatach stosowana
jest do tego celu specjalna prasa, ale my, równie dobrze, poradzimy
sobie przy pomocy młotka i klocka lub deski z twardego drzewa.
Posmarujmy główkę ramy od środka, tam gdzie wejdą miski. Spokojnymi
uderzeniami, starając się nie przekrzywiać misek, nabijamy je aż do
oporu. Zdecydowanie trudniej jest osadzić na widelec pierścień z dolną
bieżnią. Nawet nie zabierajmy się do roboty, jeżeli wcześniej nie
dobierzemy pomocniczej rury o odpowiedniej średnicy! Wszelkie próby
założenia pierścienia z bieżnią dobrej jakości (a więc twardą i
kruchą), np. przy pomocy przecinaka, kończą się jej pęknięciem.
Stosunkowo łatwo dobrać kawałek rurki hydraulicznej do średnicy 1 cala,
gorzej do wymiarów oversize (1,125 cala) i 1,25 cala. Rurka powinna dobrze
pasować, tak by jej średnica wewnętrzna odpowiadała średnicy
wewnętrznej pierścienia, inaczej biada nam... Wyposażeni w odpowiednio
długą rurę (musi być kilka centymetrów dłuższa niż rura widelca),
przystępujemy do nabijania pierścienia. Zakładamy pierścień (bieżnią
do góry :-)) na rurę widelca, pomocniczą rurę i uderzając poprzez nią
młotkiem, osadzamy pierścień. Sprawdzamy, czy osiadł równo i do końca
na całym obwodzie, gdyż w przypadku jakichkolwiek niedokładności nie
będziemy w stanie dobrze wyregulować napięcia łożysk. Jeżeli nie
dysponujemy stosowną rurą lub brak nam śmiałości, lepiej powierzyć
całość operacji serwisowi rowerowemu!
Uff... najgorsze za nami. Na bieżnię nakładamy smar do łożysk,
zakładamy od dołu kulki (luzem lub w wianuszkach) albo - w zależności
od konstrukcji - wianuszki igiełkowe (takie małe tulejki). Wkładamy
widelec, smarujemy wystającą część rury i nakładamy od góry wszystko
co potrzeba: kulki, podkładki, nakrętki. Stery klasyczne wstępnie
skręcamy, ale właściwą regulację odkładamy na później. Zakładamy
mostek. W a-headach ustawiamy i blokujemy (śrubą widoczną od góry
mostka) wstępne napięcie łożysk - widelec ma się kręcić lekko i bez
luzów.
Zakładamy koło. W a-headach ustawiamy prawidłową pozycję mostka w
stosunku do przedniego koła i dokręcamy go na dobre (jeden lub dwa
imbusy z boku mostka). W przypadku dwóch imbusów dokręcamy je w końcowej fazie naprzemiennie,
po pół obrotu na każdą śrubę. Jeszcze przed ostetecznym dociągnięciem
bocznych imbusów warto uderzyć kilkakrotnie kołem o podłoże - pozwala to
na lepsze ułożenie się całości - pojawiający się luz musimy zlikwidować
dokręcając górną śrubę regulującą naprężenie. Po wykonaniu ostatecznych
dokręceń warto jeszcze dociągnąć o pół obrotu górną śrubę.
Ostateczne zamontowanie sterów klasycznych nie jest już takie łatwe.
Musimy kupić lub pożyczyć specjalny płaski klucz
do sterów (podobny do tego od konusów, ale dużo większy: rozmiar 36 i
więcej) i duży klucz nastawny (lub drugi klucz do sterów). Jeżeli
solidnie nie zablokujemy kontrnakrętki, stery będą nam się cały czas
rozkręcać. Łapiemy więc kluczem płaskim dolną nakrętkę i skręcamy ją
do oporu, a potem cofamy o pół lub nieco więcej obrotu. Widelec ma się
kręcić swobodnie, ale nie może być luzów. Luzy najlepiej wykryć
blokując mocno koło przednim hamulcem i poruszając rowerem do przodu i
do tyłu. Zakładamy francuza na kontnakrętkę (górna nakrętka) i blokując
płaskim kluczem dolną nakretkę, bardzo mocno zakręcamy. Tylko nie
przekręćmy gwintu! Na koniec warto poprawić pozycję mostka w stosunku
do przedniego koła i dokręcić na fest śrubę mocującą mostek (w razie
potrzeby przedłużmy klucz imbusowy rurką). Sprawdzamy, czy nie ma luzów,
albo czy stery nie są zbyt mocno skręcone. Najłatwiej się o tym
przekonać, podnosząc do góry rower i przechylając go na boki. Jeżeli
koło samoistnie nie przekręci się w pochylaną stronę, jest niedobrze:
musimy popuścić napięcie sterów. Nowe stery mogą być skręcone nieco za
mocno, choć bez przesady. Po kilku dniach jeżdżenia, gdy wszystko się
ułoży, kierownica zacznie się już obracać bez oporów, a nawet może
pojawić się niewielki luz, który trzeba szybko usunąć.
![]() |
Copyright © 1998-2000 by Andrzej Oziębło
(ypoziebl@cyf-kr.edu.pl) Zhateemelował i zamieścił Szymon "Zbooy" Madej (ysmadej@cyf-kr.edu.pl |
21.07.00 19:52 |