Wielki skok

Andrzej nerwowo rozejrzał się wokoło. Oprócz stadka owadów, gwałtownie kręcącego się przy jedynej świecącej latarni, nie było tu o tej porze nikogo. Z kieszeni wyjął pęk rozmaitych kluczy i wytrychów. Przy takim zamku jego praca trwała zazwyczaj kilkadziesiąt sekund, ale tym razem poszło mu nawet szybciej. Nie spodziewał się, że tylne drzwi do największego salonu rowerowego w jego mieście mogą mieć tak słabe zabezpieczenia.

Po chwili był już po drugiej stronie. Szybko zapalił małą latareczkę, którą zazwyczaj przyczepiał do kasku, kiedy wybierał się na wieczorne przejażdżki. Jego oczom ukazała się szeroka lada, za którą wywieszone było wszystko, co z takim podziwem oglądał podczas codziennych wizyt w sklepie. Dzięki temu znał topografię tego miejsca na wylot. Właściwie mógł po omacku sięgnąć po korbę, na której wygrawerowana dwuczłonowa nazwa zdawała się mówić "Jestem twym pragnieniem...", po ciemnoszare hamulce, tak lekkie, że niemal unosiły się w powietrzu, po kunsztowne, drobne pedały zatrzaskowe. Szybki ruch ramieniem i zawartość całej półki znalazła się wewnątrz bardzo pojemnego plecaka.

- Od przybytku głowa nie boli - stwierdził w duchu i z uśmiechem zabrał się do pozostałych szufladek. Do plecaka wpadały z brzękiem pojedyncze zębatki, podkowy i stery. Podszedł do przeciwległego stoiska. Jego pakunek stał się na tyle pękaty, że musiał dokonać selekcji. Teraz w ruch poszły piasty, ale tylko te najmocniejsze, na łożyskach maszynowych, łańcuchy - te, które nie dostawały noty mniejszej niż 4.50 na jego ulubionym serwerze rowerowym, amerykańskim!

- Szkoda, że nie wziąłem jakiegoś wózka - pomyślał, patrząc na wiszącą nad jego głową konstrukcję, złożoną z najtrwalszych obręczy - przecież nieczęsto udaje się tak owocna wyprawa. Zrekompensował to sobie, biorąc pęk cieniowanych szprych, o których jego znajomi wypowiadali się tak pochlebnie. Z bocznej kieszeni wyciągnął sporych rozmiarów worek. Na dnie szybko ułożyły się ze swoistym wdziękiem goreteksowe pancerzyki hamulcowe, za nimi wpadła cała gama produktów do czyszczenia łańcucha i osprzętu oraz kilka par tych odjazdowych okularków, w których można było wymieniać szybki.

Ale te drobiazgi nie zajmowały Andrzeja zbyt mocno, bowiem już tylko kilka kroków dzieliło go od największej szafy, na której wisiała największa bodaj duma właściciela - najnowsza kolekcja amortyzatorów, zarówno do ambitnej turystyki, wyścigów, jak i do szaleńczych zjazdów. Naklejka z ceną najtańszego wywołała u Andrzeja mimowolny uśmiech, na następne już nie patrzył. I tak wiedział, co go interesuje, potrafił przecież z oddali bezbłędnie rozpoznać najlepsze modele - po kolorze, wielkości i charakterystycznym wyglądzie. Teraz nie miał czasu na ich podziwianie. Zdjął z haczyków trzy upatrzone i owinął w przygotowany wcześniej miękki materiał. Amortyzatory z trudem zmieściły się w worku, ale były tego warte. Po kilkunastu sekundach dwie ciężkie paczki stały już przygotowane do zabrania przed wyjściem, ale Andrzej chciał jeszcze przez chwilę poupajać się swym wyczynem. Nie zważając na ryzyko, wbiegł do przestronnej sali obok.

Tym razem nikt nic nie powiedział, kiedy zbliżył się do wiszącego na efektownym tle Najdroższego Roweru W Sklepie, a zapewne i w całym mieście. Nikt nie protestował, kiedy usiadł na skórzanym siodle, kiedy zmusił do lekkiego ugięcia oba elementy amortyzujące, ani kiedy niemal je dobił, zeskakując z wysokiego podestu. Hala miała kilkadziesiąt metrów długości, i były to dla niego najszczęśliwsze metry w życiu. Nawet laik poczułby, jak płynnie i komfortowo sunie się na takiej maszynie, a Andrzej znał się przecież na rzeczy. Nie chciał jednak zabierać roweru, wystarczała mu świadomość, że na nim jechał. Zresztą i tak nie mógłby go używać, taki pojazd zbyt rzuca się w oczy. Po kilku rundach odstawił go więc pod ścianę i wrócił do drzwi.

Cały towar ważył niemało i choć Andrzej był pokaźnej postury, przebycie drogi od sklepu do skromnego mieszkania kilka przecznic dalej zajęło mu więcej czasu niż codziennie. A należało się spieszyć, bo zbliżający się świt z każdą chwilą zabierał osłonę ciemności...


Witek przełknął ostatni kęs obiadu, wypił do końca szklankę niezawodnego jak zawsze Isostaru i leniwie podszedł do biurka. Jak zwykle po treningu lubił posiedzieć przy monitorze i sprawdzić, co nowego w szerokim świecie.

tiiiiii,ti tu ti tu ti ta ta, trrr,szszszszsz..., ppp, ppp, F7,...
...Znajdowanie hosta; Autoryzacja; Rozłączanie...

- Znowu nic - mruknął niezadowolony.

...Sprawdzanie pl.rec.rowery czy są nowe wiadomości; Pobieranie wiadomości 1 z 19, 5 z 19, 12 z 19, 19 z 19

Temat: Re: Kierowcy kontra rowerzyści   Od: paweu pusiauowicz
- Kurde, nie mogę tego już czytać...

Temat: Re: Bomber Z2 Light   Od: xBike - Mini
- Czy oni powariowali z tymi amorami?!!

Temat: Re: Proste kola   Od: Marek H. Radziak
- Eee, znowu się wymądrza... O! Jest coś nowego:

Temat: Sprzedam TANIO   Od: Andrzej Próchniewicz

Sprzedam tanio nieużywany osprzęt:
kompletny napęd (XTR, Race Face)
piasty Sachsa
SPD 290g
rogi Icon
i inne.
Okazja! Ceny - 65% sklepowych. Szczegóły na priva.
prochno@friko9.onet.pl
"Bike is my food, Bike is my God"
ICQ # 123456789


Copyright © 1999 by Alfer (alfer@mp.pl)
Zamieścił Szymon "Zbooy" Madej (ysmadej@cyf-kr.edu.pl)
    11.10.99 15:01