Andrzej Oziębło: Skocina

Za bardzo przywiązuję się do ludzi, zwierząt i rzeczy. Mój stosunek do posiadanego roweru już dawno przekroczył zasady zdrowego rozsądku - więcej w tym uczucia niż chłodnej kalkulacji.

Nie wszyscy o tym wiedzą, ale przedmioty są martwe tylko z pozoru. W rzeczywistości żyją życiem własnym i życiem ich właściciela - jego wzlotów i upadków, radości, smutków, wspomnień, marzeń. Niektóre z nich, choć nieczęsto to się zdarza, obdarzone są też... duszą. Przeważnie milczą, ale niekiedy - zwłaszcza one, rowery - potrafią mówić, a nawet krzyczeć! Tak, właśnie krzyczeć! Ileż to uwag, pretensji, ba - prawdziwych awantur, musiałem wysłuchać od mojej Skociny. A to, że jestem dla niej za ciężki, a to, że jeżdżę nie dość uważnie, że jej nie szanuje, że o nią nie dbam dostatecznie. Ostatnio, po jakimś bardziej wyboistym zjeździe, wydarła się na mnie, ze wciąż nie ma amora. - Od tylu lat obiecujesz i co? - wrzasnęła. Gdy próbowałem się nieśmiało tłumaczyć, że inne wydatki, że dzieci - obraziła się na serio i przestała przerzucać. Ledwo ją udobruchałem nowymi pancerzami, ale czuje, że nie na długo.

Najgorsze zaś przydarzyło się wczoraj. Właśnie pokazywałem jej zdjęcie CAAD5 z październikowego bikeBoardu, podkreślając piękno nowej ramy, lśniące tarcze, lekkie koła. Robiłem to bez żadnych ukrytych intencji, po prostu chciałem się podzielić z kimś bliskim... Na początek było złowrogie milczenie, potem - straszna awantura. - Tak, to ja dla Ciebie jestem już za stara, najlepsze lata mi zniszczyłeś, a teraz za jakimiś aluminiowymi zdzirami się rozglądasz! - krzyczała.

- Ależ Skocinko droga, Ty dobrze wiesz, ze poza Tobą... - próbowałem się bronić nieśmiało.

- Milcz! Teraz ja mówię! - przerwała. - Wiem, ze inne ci się podobają, ale nie musisz mi tego tak wprost oznajmiać. Dla ciebie jestem za stara, ale jeszcze są tacy, co się za mną na ulicy oglądają. Nie, nie za tobą - za mną! A zresztą popatrz na siebie, ty dopiero jesteś stary, ładnie być wyglądał na tej, tej... Kanodejl czy jak jej tam. Taka sama dziwka jak tak druga, ta... TG Burza - wrzeszczała. Nawet nie śmiałem jej poprawiać.

Po chwili, już w łagodniejszym tonie, ciągnęła - I za co to, za wierność, za wszystkie wspólnie spędzone chwile, za miłość... - I tu moja Skocinka całkiem się rozszlochała. Co się musiałem naprzepraszać, naobiecywać, nagłaskać... Nie pomogło dokładne czyszczenie, nawet smarowanie łańcucha, dopiero obietnice drobnych prezentów trochę ją uspokoiły. Kazała też natychmiast wysmarować sobie miski sterów, choć myślałem, że do wiosny mogą poczekać.

Sami wiec widzicie. Czy ja mogę marzyć o innej, tfu... innym rowerze? A zresztą, powiem Wam w zaufaniu: ja ją naprawdę... lubię :-).

Andrzej Oziębło (1 KB)


Copyright © 1999 by Andrzej Oziębło (ypoziebl@cyf-kr.edu.pl)
"Spolszczył" i zamieścił Szymon "Zbooy" Madej (ysmadej@cyf-kr.edu.pl)
    4.11.99 15:19