Uwagi ogólne | Schemat | Serwis | Tuning
Oba widelce amortyzowane są konstrukcyjnie bardzo do siebie podobne.
Jedyna różnica występuje w części tłumiącej - w Mozo Comp brak jest
tłumiącego zaworu powietrznego, nieco inny jest też zestaw tulejek i
uszczelek trzpienia kompresji. W Mozo Comp, w przeciwieństwie do Pro,
możliwa jest łatwa zmiana skoku widelca - do wyboru 2,5" lub 3,5".
Poniższy opis w dużej części pasuje także do nowszych widelców RST:
Delta Pro, Zeta TL i EL, technologicznie bardzo zbliżonych do
wymienionych uprzednio. W ogólnym zarysie widelce składają się z
korony, podkowy hamulcowej, górnych (wewnętrznych) i dolnych
(zewętrznych) goleni, szaszłyków elastomerowo-sprężynowych oraz z
trzpienia kompresji wsuniętego od dołu goleni wewnętrznych. Wszystkie
elementy trące wymagają okresowego smarowania specjalnym smarem lub
ich wymiany - nie ma tu wyciekającego oleju ani kąpieli olejowej.
Dwa słowa na temat tłumika powietrznego w Mozo Pro, bowiem w
dyskusjach grupowych narosło wokół niego sporo niejasności. Cały
tłumik składa się z tulejki aluminiowej umieszczonej w górnej części
trzpienia kompresji i zablokowanej nakrętką. Tulejka posiada dwa
otwory, przez które przeciska się powietrze podczas sprężania i
rozprężania widelca oraz dwa o-ringi (okrągłe uszczelki gumowe)
zapobiegające "niepożądanemu" przepływowi powietrza. Oglądając ją z
bliska łatwo wyobrazić sobie korzyści, ale i ograniczenia płynące z
takiego rozwiązania. Trzeba też liczyć się z możliwością zużycia się
o-ringów i koniecznością ich wymiany, jeżeli chcemy zachować pierwotną
charakterystykę tłumienia.
Serwis obsługi widelców oparłem na firmowej instrukcji dostarczonej
wraz z Mozo Pro - z niej pochodzą zeskanowane rysunki i niektóre
zalecenia. Reszta komentarzy wynika z moich krótkich doświadczeń
warsztatowych oraz kilku opinii z grupy pl.rec.rowery.
Według firmowej instrukcji okresowy przegląd widelca powinien być
wykonywany co miesiąc (przy założeniu w miarę intensywnej jazdy off-road)
lub w każdym przypadku, gdy zauważymy pogorszenie pracy widelca.
W opinii wielu użytkowników tak częste serwisowanie jest mocno
przesadne i przy rocznym przebiegu rzędu 2000-3000 km jazdy off-road
dwukrotny przegląd wydaje się najlepszym kompromisem. Dodatkowo, bez
rozkręcania czegokolwiek można od czasu do czasu posmarować golenie
wewnętrzne. W tym celu wystarczy podciągnąć do góry harmonijkowate
gumowe ochraniacze. Rozkładanie i składanie widelca jest czynnością
bardzo łatwą, nie wymagającą żadnych specjalnych narzędzi ani
mechanicznych uzdolnień. Nie ma tu żadnych elementów regulacji:
widelec rozkręcamy, czyścimy, smarujemy i ponownie składamy
wymieniając ewentualnie łatwo dostępne i tanie elementy gumowe.
Wszystkie spotykane gwinty są prawe, a więc odkręcamy przeciwnie do kierunku
ruchu wskazówek zegara.
Standardowo dostarczony szaszłyk elastomerowy (identyczny w obu
goleniach) składa się z trzech różnokolorowych odcinków elastomeru i
krótkiej sprężyny (w stosunku 3:1). Każdy kolor związany jest z
odpowiednim stopniem twardości elastomeru w proporcji 55/65/80:
najbardziej miękki jest niebieski, twardszy - brązowo-żółty, a
najtwardszy - różowy. Można także dobierać długość poszczególnych
odcinków od 30 do 45 mm. W zależności od wagi jeżdżącego i jego
upodobań można więc zestawić odpowiednią kombinację kolorów i
długości, tym samym dobierając stosowną twardość widelca. Para
kawałków elastomerowych kosztuje ok. 25 zł (maj 2000). Elastomer ma
swoje wady, w tym silną zależność od temperatury: wyraźnie twardnieje
przy niskich temperaturach. Zachęca to wielu użytkowników widelcy RST
Mozo do wymiany szaszłyków elestomerowych na nieco cięższe sprężyny
(na końcu podaję przydatny adres, gdzie można je nabyć). Te cechują
się lepszymi parametrami pracy i - co najważniejsze - pozostają
niewrażliwe na zmiany temperatury. Pamiętajmy jednak, że jedną z
własności elastomerów jest jego wewnętrzne tłumienie. O ile więc taki
"tuning" może mieć uzasadnienie przypadku Mozo Pro z wbudowanym
tłumikiem powietrznym, choć i tu parametry tłumienia teoretycznie
pogarszają się, o tyle w przypadku Mozo Comp tego typu operacja jest
co najmniej ryzykowna.
Poniższy schemat pochodzi z oryginalnej instrukcji serwisowej widelców
RST Mozo. Niektóre, drobne elementy pojawiające sie na rysunku nie
występują w rzeczywistym modelu, z którym miałem do czynienia (Mozo
Pro '98). Można się więc spodziewać drobnych, nieistotnych różnic
między prezentowanym schematem i konkretnym widelcem nie mających
większego wpływu na sposób serwisowania widelca.
1. korona/rura sterowa 2. opaska zaciskowa osłony 3. osłona przeciwkurzowa (gumowa harmonijka, boot) 4-1. regulator napięcia wstępnego 4-2. odcinek elastomeru 40 mm x 20 mm 4-3. odcinek elastomeru 45 mm x 20 mm 4-4. łącznik plastykowy 4-5. prowadnik sprężyny 4-6. sprężyna 5. trzpień kompresji 6. o-ring (okrągły pierścień uszczelniający) tłumika powietrznego 7. tłumik powietrzny 8. nakrętka blokująca tłumik 9. sprężyna dobicia górnego 10. zderzak dobicia górnego 11. górna goleń 12. o-ring nr 1 tłumika powietrza 13. o-ring nr 2 tłumika powietrza 14. kołpak górnej goleni 15. pierścień sprężysty (Seger) 16. zderzak dolnego dobicia 17. główna uszczelka 18. górna tuleja prowadząca 19. dolna tuleja prowadząca 20. tuleja dystansowa 21-R. prawa dolna goleń 21-L. lewa dolna goleń 22. śruba imbusowa (4 mm) 23. nakładka ochronna (w nowym widelcu) 24. podkowa hamulca 25. śruba mocująca podkowę 26. podkładka 27. sworzeń hamulcowy 28. nakładka ochronna (w nowym widelcu) 29. śruby imbusowe korony (5 mm)
Na koniec podaję dwa interesujące odresy:
RST Mozo Pro nabyłem w maju 2000 roku i przez 10 miesięcy ujeżdżałem go w najróżniejszych warunkach, wyciskając z tego amortyzatora wszystko, co było możliwe. Wtedy powiedziałem sobie: "ten widelec stać na jeszcze więcej". Po tym czasie dopiero rozkręciłem go na części pierwsze i tak zaczęła się moja przygoda z tuningiem Mozo. Minęło parę miesięcy, w ciągu których próbowałem różnych rozwiązań i przeróbek. Niektóre kończyły się porażką, inne poprawiały pracę i parametry widelca. Te ostatnie postaram się przedstawić Wam w zwięzłej formie. W nawiasach kwadratowych umieściłem numery części, które łatwo odszukać na schemacie w opisie O.Andrzeja. Przed przystąpieniem do jakichkolwiek zmian konstrukcyjnych, polecam zaznajomienie się z rozkładaniem, składaniem i każdą częścią Mozo. Zaczynamy!
Skok
Za wartość skoku odpowiadają odległość między gumowymi zderzakami odbicia [10] i dobicia [16], które są osadzone na trzpieniu tłumika [5]. Standardowo wynosi ona około 9 cm. Aby zwiększyć skok można oba zderzaki nieco skrócić za pomocą ostrego noża. Z doświadczenia wiem, że jeśli zastanawiasz się, który z nich można obciąć bardziej, lepiej zrobić to z dolnym, czyli dobicia (chyba, że jeździsz w naprawdę ciężkich warunkach). Trzeba jednak pamiętać, aby pozostawić rozsądną grubość zderzaków, bo w przeciwnym wypadku widelec będzie stukał i po pewnym skończonym czasie gumki się rozpadną, oraz sprawdzić przy wyjętych szaszłykach i zamocowanym kole, czy przy pełnym ugięciu korona widelca nie zaczepia o oponę (odległość powinna wynosić przynajmniej kilka milimetrów).
Tym sposobem można zwiększyć skok do wartości około 100mm, czyli 4 cali. Zdecydowanie odradzam próby dalszego zwiększania skoku, bo w standardowym Mozo odległość do dolnych tulei prowadzących wynosi 135mm a długość wewnętrznych goleni 235mm. Łatwo się domyślić, że istnieje bardzo niebezpieczna możliwość wysunięcia się lag z dolnych tulei a w najlepszym przypadku ogromnego pogorszenia sztywności widelca. Metoda wymaga również zdjęcia lub wymiany standardowych harmonijek [5], które praktycznie nie pozwolą widelcowi ugiąć się do pełnego skoku. Prawdopodobnie w ten sam sposób można zwiększyć skok w wersji 4,5" Mozo (do 5"). Metoda cięcia zderzaków pochodzi pierwotnie od Walezego.
Co ciekawsze, działając w drugą stronę, można zmniejszyć skok, gdy zajdzie taka potrzeba (na przykład w przypadku starszych ram z bardziej spokojnym kątem główki). Wystarczy nasunąć dostatecznie szeroką tulejkę o długości takiej, o jaką chcemy zmniejszyć skok, na trzpień kompresji [5], między nakrętkę [8] kontrującą pierścień tłumika [7] (u góry) a zderzak odbicia [10]. Ta przeróbka dotyczy wszystkich widelców RST wyposażonych w tłumiki Twin-Air (np. Delta Pro, 461DH). W przypadku Mozo Comp procedurę zmiany skoku za pomocą różnej długości tulei opisał już O.Andrzej.
Praca
W przypadku Mozo (i nie tylko jego), największy wkład w gładkość pracy widelca ma odpowiednia konserwacja, czyli regularne czyszczenie i smarowanie. Opis tych czynności zamieścił już O.Andrzej. Bardzo ważny jest sam smar i jego odpowiednie nakładanie. Krążąca opinia o oryginalnym mazidle RST (w dodatku bardzo drogim) nie jest najlepsza i niestety prawdziwa. Dlatego moją radą jest dotarcie amora (jeśli kupiliśmy nowy) albo natychmiastowa zmiana specyfiku. Wielu użytkowników widelców RST narzeka na pogorszenie pracy w niskich temperaturach, winiąc tylko i wyłącznie elastomery. Nie jest to do końca prawdą, bo za spadek płynności odpowiada oryginalny smar, który bardzo szybko traci swoje własności razem ze spadkiem temperatury. Osobiście od dłuższego czasu używam Monilitu opartego na dwusiarczku molibdenu. Teoretycznie ten smar jest przeznaczony do przegubów w napędzie samochodów, ale bardzo dobrze sprawdza się w moim Mozo. Koszt 150mg tubki to 4 zł. Nie udało mi się jeszcze jej opróżnić po roku smarowania widelca i innych części. Monilit działa zadowalająco a płynność pracy Mozo wyraźnie się polepsza i nie spada nawet w temperaturach bliskich 0*C. Sprawdzałem go przy -4*C i wciąż nie "zamarzał", jak to ma miejsce w przypadku oryginalnego smaru. Oczywiście Monilit ma też swoje wady: zdecydowanie łatwiej ulega wypłukiwaniu. Ostatnio potraktowałem widelec mazidłem SG85 White Grease opartym na teflonie, ale nie odczułem znacznego polepszenia pracy. Zobaczymy, jakie będą długofalowe efekty.
Inną metodą na zwiększenie płynności pracy może być dolanie małej ilości rzadkiego oleju między zewnętrzne i wewnętrzne golenie podczas składania widelca. Dolne tuleje prowadzące mają wtedy namiastkę kąpieli olejowej, ale trzeba dać odpowiednią gumową podkładkę pod śrubki [22] mocujące trzpień kompresujący do zewnętrznych goleni. Można też pokusić się o patent z amortyzatorów Rock Shoxa, a mianowicie umieszczenie odpornej na ścieranie gąbki między górne tuleje prowadzące [18] a uszczelki na szczycie lub pod harmonijki [3]. Gąbki muszą być okresowo nasączane olejem. To rozwiązanie jest tylko dla prawdziwych maniaków śrubkowania, niezbyt potrzebne zakładając regularne przeglądy widelca. Zamiast niej, można co pewien czas nanosić deczko smaru pod harmonijki, oczywiście wcześniej oczyszczając powierzchnie przeznaczone do smarowania.
Szaszłyki
Tu krąży cała masa przeróżnych opinii i rad. Pierwszą, którą usłyszałem było wyciągnięcie czarnych kawałków gumy (nie jest to elastomer!) ze środka sprężyn [4-6]. Powinno to zwiększyć czułość widelca na małe nierówności, ale bardziej odczuwalną zmianą jest wzrost ugięcia wstępnego. Po przykręceniu regulatorów [4-1], różnicę w pracy Mozo odczuć bardzo trudno i zapewne głównie dzięki autosugestii. Kolejna, chyba najbardziej słynna przeróbka, to zmiana (wszystkich) elastomerów na sprężyny. Można próbować tych z Simsona, które pasują prawie idealnie. Prawie, bo przycięcie sprężyn tak, by końcówki były płaskie nie jest proste. Jeśli decydujemy się na to rozwiązanie, trzeba wziąć pod uwagę, że nawet po bardzo równym oszlifowaniu końcówek, sprężyny raczej na 99% nie ułożą się rownolegle do goleni, co pogorszy nieco pracę widelca, stanie się źródłem stuków, tudzież innych hałasów i ewentualnie może doprowadzić do porysowania wewnętrznych powierzchni lag. Ten problem, oczywiście w zdecydowanie mniejszym stopniu dotyczy również oryginalnych, długich sprężyn RST oraz ich "podróbek", o których pisał Andrzej. Gdy nie dysponujemy fabrycznymi łącznikami [4-4] i końcówkami [4-5], pomocne mogą okazać się odpowiedniej szerokości... plastikowe korki od tanich win lub im podobne, które na siłę wkręcamy w koniec sprężyny i gorącym nożykiem wyrównujemy boczne powierzchnie do średnicy wewnętrznej goleni i ścinamy na płasko spód. Oryginalny szaszłyk elastomerowo-sprężynowy, którego długość wynosi około 20 cm, ma pewne napięcie wstępne (w nowym widelcu około 1 cm). W przypadku zastosowania pojedynczej sprężyny radzę zostać przy minimalnej długości, na jaką pozwala skok, który sobie wybraliśmy. Jest to spowodowane tym, że sprężyny od Simsona są raczej twarde i może się okazać, że nawet po odkręceniu regulatorów napięcia wstępnego do minimum, Mozo wciąż będzie zbyt ciężko ugiąć. W moim przypadku, przy 85 kg masy, ugięcie wstępne wyniosło zaledwie nieco powyżej 10 mm przy 95 mm skoku. Oczywiście praca widelca ulega po tej przeróbce zupełnej zmianie i sprawia wrażenie jazdy na Bomberze :-) Co ciekawsze, tłumienie, choć nieco słabiej, cały czas działa zadowalająco dla niedzielnego wojownika terenu. Jednak problemy z hałaśliwą pracą spowodowały, że wróciłem do "zwykłych" sprężyn i obecnie w moim Mozo, w każdej nodze znajduje się następujący skład (od góry): żółty (średnio twardy) i niebieski (miękki) elastomer, oba po 45 mm i dwa kawałki oryginalnych sprężyn RST (45 i 50 mm). Taki układ pozwala mi na bardzo miękką jazdę w zróżnicowanym terenie, ale raczej bez większych skoków. Piotrek Jankisz z pl.rec.rowery podrzucił pomysł, by na "gołe" sprężyny nasunąć kawałki poprzecinanych wzdłuż, plastikowych rurek instalacyjnych, których średnica jest nieco mniejsza od zewnętrznej średnicy sprężyn. Przynajmniej środkowa część, gdzie wygięcie jest największe, powinna być nimi otulona. Oczywiście rurki przed umieszczeniem sprężyn w goleniach trzeba nasmarować dla płynniejszej pracy. Jeszcze słowo o łącznikach [4-4]. Ponieważ nie udało mi się znaleźć takich, które utrzymałyby w całości połączenie sprężyna-sprężyna, zastosowałem zwykłe, płaskie końcówki z obu stron. Przy skręconym amorze nie ma to żadnego znaczenia (naprężenie trzyma całość razem), natomiast przy rozbieraniu potrzeba tylko odwrócić golenie do góry nogami, by wyciągnąć z nich szaszłyki. W oryginalne łączniki na pewno nie da się "bez bólu" wkręcić sprężyn od Simsona, ponieważ mają drut o większej średnicy (ok. 3,2 mm).
Sprężyny od Simsona kosztują około 7 zł i mają długość 31 cm (dla porównania: oryginalne o długościach 13 lub 15 cm kosztują ponad 30 zł). Niezłym więc rozwiązaniem jest kupno jednej, przecięcie jej na dwie połówki do każdej goleni i uzupełnienie 45 mm (najpewniej niebieskim) elastomerem. Jeśli jednak zdecydujecie pozostać przy elastomerach a Twój RST wciąż jest zbyt twardy, bez problemu można spróbować obciąć nożem kawałek szaszłyka. Zmiana jest o tyle bezpieczna, że zawsze można powrócić do pierwotnej długości, praktycznie bez odczuwalnych zmian w pracy widelca.
Tłumienie
Legendarne przeróbki tłumika powietrznego na olejowy na zawsze pozostaną chyba legendami. Sprawdzałem możliwość zastosowania tłumika z Delty TL, ale oba widelce różnią dolną częścią prawej goleni zewnętrznej, czyli tam, gdzie Delta ma tłumik. Praktycznie uniemożliwia to bezinwazyjny montaż olejowego tłumika pochodzącego z tego amortyzatora. Można oczywiście próbować rozwiercać otwór na spodzie goleni, ale nie polecam tego sposobu. Nie próbowałem też zalewać olejem tłumika powietrznego w Mozo, bo teoretycznie pozbawione jest to sensu - otworki w pierścieniu tłumika [7] są zbyt małe, by mógł tamtędy przeciskać się olej. Zamiast tego, proponuję kilka innych rozwiązań, do których wykonania będzie potrzebny pilnik. Po zdemontowaniu i oczyszczeniu pierścienia tłumika, w oczy wpadną na pewno dwa naprzeciwległe kanaliki po wewnętrznej stronie, zakończone większymi i mniejszymi szlifami. Te pierwsze odpowiadają za tłumienie dobicia. Jeśli wydaje nam się, że widelec ugina się zbyt opornie, to pomijając niezbyt wydajny smar, wina prawdopodobnie leży w zbyt małych otworach, które łatwo powiększyć za pomocą pilnika (pierścień jest wykonany z aluminium). Z drugiej strony kanaliki w pierścieniu kończą się mniejszymi szlifami, które są odpowiedzialne za tłumienie odbicia. Aby widelec powracał wolniej należy zakleić jeden z nich, ale nie oba (cały czas piszę o jednym pierścieniu), bo powietrze musi w jakiś sposób wracać do komory ponad trzpieniem kompresującym. Do tego celu użyłem Poxipolu, który trzyma się nieźle. Dodatkowo, co jest wbrew instrukcji, przy skręcaniu górnych i dolnych goleni można wcisnąć amortyzator do końca (w instrukcji należy go rozprężyć do oporu). Szaszłyk i tak rozciągnie Mozo do pełnego skoku a pod tłumikiem utworzy się komora o mniejszym ciśnieniu niż atmosferyczne, co spowoduje, że amortyzator będzie powracał deczko wolniej, ale też uginał się łatwiej.
Żywotność
Żywotność tulei, goleni i innych wewnętrznych części amortyzatora zależy przede wszystkim od jak najsprawniejszej izolacji wszelkiego rodzaju brudu. Wystarczy rzucić okiem na uszczelki RST, by móc powiedzieć, że nie są to wybitne osiągnięcia technologiczne. Aby w pewien sposób pomóc, można zalepić większe dziurki w harmonijkach [3], znajdujące się mniej więcej pośrodku. Mniejsze, zaraz przy mocowaniu do goleni, lepiej zostawić w spokoju, gdyż powietrze musi mieć możliwość swobodnego przepływu. Harmonijka powinna być zamontowana tak, aby owe małe dziurki były skierowane tam, gdzie brudu jest najmniej, czyli po stronie przeciwnej niż koło i nieco do przodu. Poza tym, jak już wcześniej wspomniałem, dobrym rozwiązaniem jest hojne przesmarowanie całej wewnętrznej powierzchni harmonijek.
Podsumowanie
Jeszcze przed paroma miesiącami sklep Unibike z Bydgoszczy miał spory wybór części zamiennych do Mozo (elastomery za 2,5 zł/szt, zewnętrzne golenie za 18 zł, korony itp.). Obecnie jednak coraz trudniej znaleźć nowe elementy widelców RST, które przecież słyną z bogatych możliwości i prostoty tunigu. Co więcej, amortyzatory tajwańskiej firmy wymagają kilku chwil pracy nad nimi, aby osiągnęły pełnie swoich możliwości. Dlatego szczerze polecam wszystkim poświęcenie tej minutki na śrubkowanie a jeśli przyniesie ono wymierne skutki, również podzielenie się wrażeniami i opisem z innymi właścicielami widelców RST :-)
![]() |
Copyright © 2000 by Andrzej Oziębło
(ypoziebl@cyf-kr.edu.pl)
and 2001 by Rado bladteth Rzeźnicki
(bladteth@widzew.net)
Zhateemelował i zamieścił Szymon "Zbooy" Madej (ysmadej@cyf-kr.edu.pl) |
7.11.01 19:02 |