Fragmenty dyskusji z grupy pl.rec.rowery z września 1998 r.
From: Bodzio <bodziojr@gazeta.pl>
Date: Tue, 22 Sep 1998 10:01:18 +0200
Tak, wczoraj jeden z tych przygłupów spędzający osiem godzin w szoferce autobusu miejskiego zarwał pięcioma jajkami w otwarte okienko. Dlaczego zrobiliśmy to? Ten idiota jak wielu innych zajechał Baumanowi drogę, mógł go ostro uszkodzić lub zabić ale nie zastanawiał się nigdy nad tym jak wielką siłę posiada rozpędzony autobus marki Ikarus i jak delikatne jest ciało człowieka. Ostro wkurzeni szybko kupiliśmy jajka, stanęliśmy na pedały i po kilku kilometrach pościgu dorwaliśmy drania. Nic się debil nie spodziewał, ależ miał zaskoczoną i ochlapaną surową jajecznicą minę. Wiem, że to nie nauczy go należytego zachowania na jezdni ale poniósł chyba zasłużoną karę. Pierwszy raz jest zawsze najtrudniejszy teraz będzie łatwiej. Niech każdy autobusiarz wie, że dostanie jajem w ryj gdy nieuprzejmie zachowa się wobec kruchego rowerzysty.
From: Łukasz Faciejew <faciej@kki.net.pl>
Date: Tue, 22 Sep 1998 14:01:25 +0200
Zawsze to bardziej humanitarne niz pogryzienie ;-)
From: Aleksander Krzempek <akrzemp@unet.com.pl>
Date: Tue, 22 Sep 1998 13:32:14 GMT
hmm.... na skur..... trzeba po hamsku
Gratulacje!!!!
From: Wojtek Deneka <devix@zeus.polsl.gliwice.pl>
Date: Wed, 23 Sep 1998 14:35:35 +0200
[...] Ostro wkurzeni szybko kupiliśmy jajka, stanęliśmy na pedały i po kilku kilometrach pościgu dorwaliśmy drania.
od dzis jestem waszym wyznawca :)))))))
From: Andrzej Ozieblo <ypoziebl@cyf-kr.edu.pl>
Date: Tue, 22 Sep 1998 16:02:10 +0200
Swietny pomysl! Na drugi raz tenze przyglup zapewne nie zajedzie juz drogi rowerzyscie, tylko z piana na ustach od razu go do kraweznika, a moze jakiegos murku przycisnie. Wtedy proponuje wywlec go z jego pudla i palkami basebolowymi potraktowac, a jak nie wystarczy to nawet nozykiem. Wtedy on - po wyjsciu ze szpitala - na widok rowerzysty...
From: Mateusz Nowak <mateusz@iitis.gliwice.pl>
Date: Tue, 22 Sep 1998 16:20:46 +0200
I co, myslisz, że jak następnym razem spotka rowerzystę, to uśmiechnie
się do niego z sympatią, przyhamuje i uprzejmie ominie szerokim łukiem?
Jakoś trudno mi w to uwierzyć...
A może chcesz wywołać wojnę? My, potężni rowerowi wojownicy uzbrojeni
w jajczane pociski zetrzemy na pył marne blaszanki. Spore szanse masz w tej
wojnie, nie powiem. Po kilku dniach wszyscy warszawscy, a po miesiącu
wszyscy polscy kierowcy autobusów będą na widok rowerzysty drżeć jak osiki
w nadziei, że jajeczny pocisk nie zetrze w pył ich delikatnego busa...
Teraz z innej beczki. Wyobraź sobie, że jesteś głupawym zgrywusem, takim młodocianym kandydatem na dresa (w głupszych od siebie łatwiej się wczuć, niż w mądrzejszych, więc liczę, że się uda). Jedziesz autobusem (albo stoisz na chodniku). Widzisz, jak frajer kierowca obrywa jajkami od rowerzysty, który jest bezkarny. Oczywiście nie masz pojęcia, dlaczego obrywa. Ale myslisz sobie - jemu wyszło i nic mu nie zrobili, to może i ja spróbuję. Ot, tak, dla jaj (nomen omen [1]).
No dobra, teraz poważnie. Nie wiem, co można robić chamskim kierowcom. Ale jestem przekonany, że metodami siłowymi niewiele da się osiągnąć. Poza tym, że kolejni obrzuceni jajkami goście, oraz ich kumple, którym historyjka zostanie opowiedziana, nie zapałają sympatią do rowerzystów, wręcz przeciwnie. I jak taki następnym razem zobaczy rowerzystę na skrzyżowaniu, to jego tok rozumowania będzie następujący: - O, rower na pierwszeństwie! Powinienem go puścić, ale przecież to jeden z tych chamów, nie muszę być dla niego uprzejmy. Muszę tylko zamknąć okna przed następnym przystankiem. MSZ eskalacja chamstwa nie może doprowadzić do niczego dobrego, w szczególności do poprawy bezpieczeństwa rowerzysty na drodze.
[1] dopisek mój, młodociany dres nie zna wyrazów obcych.
PS. Czy ten kierowca w ogóle wiedział, za co dostał? Powiedzieliście mu to wyraźnie? Bo na to, że się sam domyśli to bym nie liczył. A jeżeli nie wiedział, to efekt pedagogiczny żaden, a jego stopień wkurzenia na rowerzystów (czyli przyrost chamstwa w stosunku do nich) większy.
From: Mateusz Szady <mszady@zeus.polsl.gliwice.pl>
Date: 24 Sep 1998 11:04:53 GMT
No dobra, teraz poważnie. Nie wiem, co można robić chamskim kierowcom. Ale jestem przekonany, że metodami siłowymi niewiele da się osiągnąć.
Też jestem o tym przekonany. Wydaje mi się, że ów kierowca wcale mógł nie wiedzieć, że zajechał rowerzyście drogę. IMHO należy mu to powiedzieć (bądź ewentualne wykrzyczeć przez okienko). Czy to poskutkuje?
Nie wiem, ale może sobie coś niecoś przemyśli, a tym, którzy tak chętnie wspierają polskie jajczarstwo też tego samego życzę.
From: TrIx <trix@polbox.com>
Date: Tue, 22 Sep 1998 15:08:46 GMT
Stary, przestan bo mi sie slabo robi. Koles dostal w ryj bo mu sie nalezalo i jest OK. - nastepnym razem podskoczy to znowu dostanie az sie w koncu nauczy
From: Mariusz Grzeca <mg171783@bigfoot.com>
Date: Tue, 22 Sep 1998 17:28:42 +0200
Po pierwsze sadze, ze przeceniasz mozliwosci intelektualne tego 'kolesia'. Jestem w 100% przekonany, ze za 20 razem ten kierowca nie zalapie czego rowerzysci od niego chca. Zalapie natomiast co innego i to bardzo szybko - skoro rowerzysci to ludzie skrajnie infantylni, ktorzy w chamski sposob manifestuja cos, czego on nie rozumie, a odbiera jako skierowana przeciwko sobie agresje (tylko i wylacznie), to stwierdzi, ze nie ma sensu traktowac ich inaczej niz huliganow i nastepnym razem, gdy zobaczy jakiegos wyrostka na bike'u nie zajedzie mu drogi, tylko przycisnie do kraweznika, albo zepchnie na drzewo (nie bedac w stanie przewidziec konsekwencji takiego dzialania).
From: Romal <rmalcher@polbox.com>
Date: Tue, 22 Sep 1998 19:04:39 +0200
PS. Czy ten kierowca w ogóle wiedział, za co dostał? Powiedzieliście mu to wyraźnie? Bo na to, że się sam domyśli to bym nie liczył. A jeżeli nie wiedział, to efekt pedagogiczny żaden, a jego stopień wkurzenia na rowerzystów (czyli przyrost chamstwa w stosunku do nich) większy.
No wlasnie! Jesli wie za co dostal to TAK TRZYMAC! A jak sie nie nauczy, to akcje mozna powtorzyc! Ale jesli nie wie, to kolejna wojna wisi w powietrzu i rowerzysci znow traca punkty w walce o swoje prawa i istnienie w miescie.
From: Marek "Hans" Czerepkowski <mc_hans@friko6.onet.pl>
Date: Tue, 22 Sep 1998 23:25:17 +0200
Generalnie popieram cala akcje, z drugiej strony trudno odmowic racji sceptykom, nie wiem jak u was ale coraz wiecej ludzi ma komorki wystarczy zglosic przestepstwo, wlasnie jestem w trakcie dochodzenia do odzyskania od kierowcy kosztow amortyzatora, sterow, klamko-manetek i team-owej koszulki.
From: Alfer <alfer@mp.pl>
Date: Wed, 23 Sep 1998 00:04:59 +0200
Wyobraz sobie taka sytuacje: jedziesz rowerem, i (nieumyslnie nawet)
zajezdzasz droge autobusowi, albo chociaz kierowcy. Mi samemu moze ze 3 razy
sie to zdarzylo, a jezdze (po miescie) uwaznie. A wiele razy widzialem,
jak - szczegolnie nieco mlodsi "bikerzy" - robili cholernie idiotyczne
manewry przed samochodami.
No wiec wracajac do tej sytuacji, taki kierowca sobie mysli: - Co mi gowniarz
na rowerze bedzie droge zajezdzal, przeciez mogl byc wypadek. Dam mu
nauczke - i kupuje jajka albo kisc winogron i na najblizszym zakrecie wali
takiego rowerzyste po ryjku, i ma glupia satysfakcje. Czy wowczas bys
odwazny rycerzu uwazal, ze jego metoda wychowawcza byla wlasciwa? I czy bys
sie czegokolwiek nauczyl? Mam watpliwosci.
Dobra, widze ze sporo osob popiera takie zachowanie godne prymitywnego
plemienia z Burundi, nie zmienie mentalnosci zakompleksionych rodakow. Tyle
tylko ze nie chcialbym jadac sobie spokojnie po miescie sluchac uwag typu
"o, jedzie wandal, lobuz". Ludzie patrzac z boku jak rzucasz jajami bardzo
latwo psuja sobie opinie o wszystkich rowerzystach. Nie mam zamiaru wstydzic
sie za Ciebie.
P.S. Ktos-tam (nie chce mi sie sprawdzac) napisal cos w stylu "robi mi sie slabo, koles dostal w ryj i wszystko jest O.K.". Mi tez sie robi slabo jak widze jak latwo niektorzy podchwytuja akcje typu "rzuce jajami w ryj kierowcy", "porysuje lakier w aucie co stanal na sciezce", "stukne rogiem pieszego w lokiec to sie oduczy chodzic gdzie nie trzeba" itd. Sorry, gdzie wy sie chowaliscie? Tyle niektorzy paplaja tu na liscie, to znaczy ze sa wygadani. To nie mozna w takich sytuacjach tez uzyc jezyka, tylko trzeba od razu zap$%!*^#?? [Pytanie retoryczne]
From: Wojtek Deneka <devix@zeus.polsl.gliwice.pl>
Date: Wed, 23 Sep 1998 14:53:19 +0200
P.S. Ktos-tam (nie chce mi sie sprawdzac) napisal cos w stylu "robi mi sie slabo, koles dostal w ryj i wszystko jest O.K.". Mi tez sie robi slabo jak widze jak latwo niektorzy podchwytuja akcje typu "rzuce jajami w ryj kierowcy", "porysuje lakier w aucie co stanal na sciezce", "stukne rogiem pieszego w lokiec to sie oduczy chodzic gdzie nie trzeba" itd. Sorry, gdzie wy sie chowaliscie? Tyle niektorzy paplaja tu na liscie, to znaczy ze sa wygadani. To nie mozna w takich sytuacjach tez uzyc jezyka, tylko trzeba od razu zap$%!*^#?? [Pytanie retoryczne]
nigdy nie wkurzyl cie do bialosci bezmyslny kierowca zaczepiajacy cie o rekaw lusterkiem albo pijak na sciezce rowerowej probojacy trafic cie butelka? jezeli zdarzy ci sie miec kilka takich przypadkow podczas jednej popoludniowej pzejazdzki to chyba nawet Tobie (i kazdemu innemu) moga puscic nerwy. Nie wierze w calkowita samokontrole bez wzgledu na sytuacje. Ale to tylko moje zdanie. Zreszta kodeks karny uwaza za okolicznosc lagodzaca dzialanie pod wplywem emocji, impulsu itp.
ps. nie namawiam do folgowania sobie w kazdej sytacji. nie rzucam jajkami w kierowcow.
From: Przemyslaw Biskup <wielebny@polbox.com>
Date: Wed, 23 Sep 1998 06:21:33 GMT
wlasnie jestem w trakcie dochodzenia do odzyskania od kierowcy kosztow amortyzatora, sterow, klamko-manetek i team-owej koszulki.
Powodzenia.
Ale w momencie gdy nie doznasz (TY lub Twoj rower) urazow to policjant nic nie zrobi, kiedys rozmawialem z policjantem i stwierdzil, ze Kamaz spychajacy mnie na pobocze to nic wielkiego bo nic mi sie nie stalo (akurat byl niski kraweznik).Najlepsze bylo to ze jak dogonilem goscia w kamazie (bo za 500m zaczynal sie spory korek) i grzecznie, naprawde grzecznie zapytalem sie go o co mu chodzi i czy ma problemy ze wzrokiem; gosc stwierdzil: "ty mi z tym rowerem wypierda.... na chodnik, mi sie spieszy bo korek jest". Mowe mi odjelo, jego logika zwalila mnie z nog. I tak sobie pomyslalem ze czego bym nie zrobil to ten debil i tak nic z tego nie zrozumie. Na poczatku chcialem mu zbic swiatelko z przodu tak na wszelki wypadek, moze jakby je naprawil to by lepiej widzial sytuacje na drodze, ale doszedlem do wniosku ze on bedzie mial swiadkow (kierowcy stojacy w korku)a ja nie i w ostatecznym rozrachunku musialbym conajmniej bulic za swiatlo.
From: paweł "kogut" dąbrowski <pkogut@friko5.onet.pl>
Date: Wed, 23 Sep 1998 11:36:52 +0200
... i wiemy nie od dzis, ze agresja budzi agresje.
P.S. On sie umyje, a potem ....
From: kubel <kubel@ameba.nencki.gov.pl>
Date: Wed, 23 Sep 1998 12:12:43 +0200
No wlasnie! Jesli wie za co dostal to TAK TRZYMAC! A jak sie nie nauczy, to akcje mozna powtorzyc! Ale jesli nie wie, to kolejna wojna wisi w powietrzu i rowerzysci znow traca punkty w walce o swoje prawa i istnienie w miescie.
bardzo przepraszam ale ja sobie nie zycze aby ktokolwiek w moim imieniu rzucal w kogokolwiek jajkami. niezaleznie od zachowanie kierowcow ja sie pod zachowaniami chamskimi podpisywac nie bede!
From: Stanisław Kępiński <szydas@r1.pam.szczecin.pl>
Date: Thu, 24 Sep 1998 10:23:30 +0200
To moze tak przy okazji opowiem jedna z moich ostatnich "przygod" z
kierowca szczecinskiego MZK:
pomykam sobie po al. W.Polskiego, grzecznie, przy krawezniku jak kodeks
nakazuje, jakies 35 km/h. Za mna autobus Volvo, przgubowy linii bodaj
53. Przede mna jakies 200 m przystanek ww. autobusu. Mysle sobie "jade
na tyle szybko ze nie bedzie mnie wyprzedzal, poza tym trzy pasy ruchu,
godzina szczytu, nie ma miejsca - nie ma problemu" i jade sobie
spokojnie dalej. Jak latwo sie domyslec przeliczylem sie. Delikatnie
rzecz ujmujac zostalem zepchniety poza kraweznik - na szcescie przed
przystankiem krawezniki byly akurat zdjete (remont) i bezpiecznie
zjechalem na trawnik. Musialem ostro dac po hamulcach zeby pasazerow na
przystanku nie przejechac - na szczescie wszystko widzieli. Podjechalem
do przednich drzwi i grzecznie skomentowalem poczytalnosc kierowcy. Ten
od razu z ryjem ze "jak nie znam przepisow to powinienem po podworku
jezdzic, i nie bedzie go gowniarz pouczal" (nadmienie, ze ponoc wygladam
mlodo, zwlaszcza w ubranku rowerowym). "Taaak?" - zdziwilem sie
grzecznie - "to zobaczymy co o tym mysli policja", wyciagnalem komorke
(mam taka prace ze nawet na rowerze ja musze wozic), wykrecilem nr
telefonu zaufania i zaczalem referowac sprawe. Juz jak wyciagnalem
komore kierowcy troche zrzedla mina, a jak przyjechal radiowoz (
doslownie po 3 min.) to juz cicho siedzial. Oczywiscie policja jak to w
sporze z udzialem rowerzysty z miejsca probowala _mnie_ uziemic. Ja im
na to krotko "kodeks mowi to i to, a jakby co to na przystanku jest >10
swiadkow." Skonczylo sie na tym, ze gosciu musial z miejsca zaplacic 500 zl
i UWAGA!! - przeprosic mnie.
Nie wiem, czy takie metody sprawia, ze kierowcy beda nas lubic - ale
uwazam, ze w sprawach spornych warto odwolac sie do policji - jesli sa
swiadkowie. Jesli ich nie ma, to chyba zostaja tylko rozwiazania hmmm...
silowe. Byle bez swiadkow :))))
From: Andrzej Ozieblo <ypoziebl@cyf-kr.edu.pl>
Date: Thu, 24 Sep 1998 11:11:39 +0200
To moze tak przy okazji opowiem jedna z moich ostatnich "przygod" z
kierowca szczecinskiego MZK: (...)
"Taaak?" - zdziwilem sie grzecznie - "to zobaczymy co o tym mysli policja",
wyciagnalem komorke (...)
Z ta komorka ta byl swietny pomysl i w ogole IMO zachowales sie bardzo przytomnie. Klopot w tym, ze nie kazdy wozi ze soba - o ile ja posiada - komorke na rowerze. Ale zawsze mozna faceta op... w obecnosci swiadkow. Wbrew pozorom, gosciu na drugi raz dobrze sie zastanowi co robi, bo zadziala tzw. odruch Pawlowa: unikac wstydu. Natomiast rozwiazanie silowe jest przewaznie zle. Owszem rowniez zadziala odruch Pawlowa, ale bedzie on typu: dop... rowerzyscie.
From: Andrzej Amrogowicz <aamrogow@alpha.ok.ae.wroc.pl>
Date: 24 Sep 1998 10:57:54 GMT
Tak, wczoraj jeden ztych przygłupów spędzający osiem godzin w szoferce autobusu miejskiego zarwał pięcioma jajkami w otwarte okienko.
A teraz postaw sie w sytuacji kierowcy busa, ktory robi te trase po raz n-ty z kolei, jest znudzony, spieszy mu sie, bo musi dowiezc ludzi na czas. Sterty rowerzystow mijal i wyprzedzal tysiace razy. Nie zalezy mu na tym, aby ktoregos z nich uszkodzic, zalezy mu na czyms odwrotnym. Ale bedzie probowal wyprzedzic, bo mu sie "spieszy". A gdy to juz jest kolejny rowerzyta w tym dniu, moze byc zestresowany. Wyprzedzac rowerzystow umie, ale zmeczenie robi swoje. Dajmy zyc biednym autobusiarzom, ktorzy za spoznienie nie moga sie tlumaczyc, ze 'spoznil sie pol godziny, bo nie mogl rowera wyprzedzic'. A bus jest pojazdem szerszym niz zwykle osobowe Dlatego ja, gdy widze, ze bus mnie normalnie nie wyprzedzi, bo jedzie cos z przeciwka, staram sie puscic faceta, niech jedzie sobie w spokoju. Te 10 sekund mnie nie zbawi.
(A gdy nie chcemy, aby ktos nas wyprzedzil, to zamiast jechac przy krawezniku, jedziemy srodkiem pasa - nie uda mu sie - ale to stosuje niezmiernie rzadko.) Najwazniejsze jest, abym sie nie zachowywal jak 'swieta krowa' i nie utrudnial (za bardzo) zycia innym uzytkownikom drog.
From: grzech <malik@fema.krakow.pl>
Date: Thu, 24 Sep 1998 15:55:42 +0100
tylko z piana na ustach od razu go do kraweznika, a moze jakiegos murku przycisnie. Wtedy proponuje wywlec go z jego pudla i palkami basebolowymi potraktowac, a jak nie wystarczy to nawet nozykiem.
Czy to aby nie lekka przesada, czy naprawde spodziewasz sie po ludziach z tej grupy ze sa to zabijaki z nozami??? Bo ja nie. Zwroc uwage ze jajek uzywa sie takze np.w walce z politykami. Pamietasz przypadek z ministrem Wiatrem? Takze nie jest to wcale takie drastyczne jak to opisujesz.
Ostatnio mialem nieprzyjemna sytuacje gdy balwan (stara skoda) na zakrecie wyprzedzal autobus i malo co nie zderzylismy sie czolowa (ja mam Cinquecento), jechalem sam, ale gdybym tak jechal np.z malymi dziecmi i zona (jeszcze mnie to nie dotyczy) to Bog mi swiadkiem ze wysadzilbym ich, dogonil goscia i poprostu dostalby po pysku. Czy myslisz ze mozna by bylo tlumaczyc slownie takiemu mlotowi ze naraza innych na kalectwo lub smierc? Z pewnoscia NIE, zaloze sie ze jeszcze by Cie zwyzywal.
Niestety, jezdzi po drogach kupa chamow, do ktorych slowa nie docieraja.
From: Andrzej Ozieblo <ypoziebl@cyf-kr.edu.pl>
Date: Fri, 25 Sep 1998 09:35:06 +0200
Czy to aby nie lekka przesada, czy naprawde spodziewasz sie po ludziach z tej grupy ze sa to zabijaki z nozami??? Bo ja nie.
Mariusz G. to dobrze odebral. Przesadzajac, chcialem w duzym skrocie przyblizyc zjawisko tzw. eskalacji gwaltu. Agresja wydaje sie latwym rozwiazaniem, a wywoluje przewaznie jeszcze wieksza agresje albo co najmniej zemste. Trzeba sie bronic i to mocno gdy nas naprawde atakuja, ale wlasna agresje zarezerwujmy sobie na skrajne okolicznosci.
Poczytaj sobie posty Mariusza i Alfera. Bardzo celnie to ujeli. Wobec ciezko pracujacych "przyglupow" kierujacych autobusami czy taksowkami zdobadzmy sie raczej na tolerancje i wyrozumialosc. W koncu przewoza ludzi calymi setkami. To naprawde ciezki chleb. Pamietajmy, ze my z naszymi rowerami - pomimo, ze narazeni na wypadek - mamy ogromna przewage: korki dla nas nie istnieja; w razie potrzeby mozemy jezdzic pod prad, po chodniku, a jak juz nic innego nie pozostaje, wziac rower na ramie. Oni tego zrobic nie moga.
Ostatnio mialem nieprzyjemna sytuacje gdy balwan (stara skoda) na zakrecie wyprzedzal autobus i malo co nie zderzylismy sie czolowa (...) to Bog mi swiadkiem ze wysadzilbym ich, dogonil goscia i poprostu dostalby po pysku.
I zrobilbys ciezki blad, bo to byl posiadacz czarnego pasa Leopold Ch. :-)
From: grzech <malik@fema.krakow.pl>
Date: Fri, 25 Sep 1998 09:44:39 +0100
I zrobilbys ciezki blad, bo to byl posiadacz czarnego pasa Leopold Ch.
Z kad wiesz? Jechales wtedy z nim???!!! No to pieknych ja sie tu rzeczy dowiaduje :)
From: Andrzej Ozieblo <ypoziebl@cyf-kr.edu.pl>
Date: Fri, 25 Sep 1998 10:09:43 +0200
Z kad wiesz? Jechales wtedy z nim???!!! No to pieknych ja sie tu rzeczy dowiaduje :)
Jechac nie jechalem, ale mi opowiadal. Chcial sobie wyremontowc na koszt ubezpieczenia swojego rzecha, namierzyl jakiegos "Cienko" i cholera... nie wyszlo ;-)
From: "Mewash" <komedia@friko4.onet.pl>
Date: Thu, 24 Sep 1998 15:13:50 GMT
Swietny pomysl! Na drugi raz tenze przyglup zapewne nie zajedzie juz drogi rowerzyscie, tylko z piana na ustach od razu go do kraweznika, a moze jakiegos murku przycisnie. Wtedy proponuje wywlec go z jego pudla i palkami basebolowymi potraktowac, a jak nie wystarczy to nawet nozykiem. Wtedy on - po wyjsciu ze szpitala - na widok rowerzysty...
... a poza tym wyobraźcie co by bylo, gdyby taka sytuacje zobaczyl jakis zagubiony, nadgorliwy patrol niebieskich. Nie sadze zeby im pozniej przypadly do gustu Wasze tlumaczenia, ze jakis cham autobusem zajechal Wam droge i chcieliscie sie tylko zemscic.
From: grzech <malik@fema.krakow.pl>
Date: Thu, 24 Sep 1998 16:55:09 +0100
Przestanmy w koncu dzielic ludzi na rowerzystow, samochodziazy,
murzynow, brudasow itd.
Jezeli ktos widzi chamskiego rowerzyste i na tej podstawie ocenia
wszystkich rowerzystow to jest w wielkim bledzie i nic na to nie
poradzisz.
Na rowerach jezdza wszyscy poczynajac od "pozadnych ludzi" konczac na
pijanych wiesniakach wracajacych z baru - czy pojedziesz na wies
pouczac ich zeby Ci nie psuli opini, daj spokoj.
From: Alfer <alfer@mp.pl>
Date: Thu, 24 Sep 1998 18:31:34 +0200
Jezeli ktos widzi chamskiego rowerzyste i na tej podstawie ocenia wszystkich rowerzystow to jest w wielkim bledzie i nic na to nie poradzisz. Na rowerach jezdza wszyscy poczynajac od "pozadnych ludzi" konczac na pijanych wiesniakach wracajacych z baru - czy pojedziesz na wies pouczac ich zeby Ci nie psuli opini, daj spokoj.
Bez sensu. Nikt nie bedzie jezdzil na wies, bo oni robia opinie wlasnie tam.
"Miastowym" (bez urazy) opinie psuja ci, ktorzy tez w miastach mieszkaja. A
ze ktos - jak napisales - ocenia na podstawie jednego wszystkich, i jest w
bledzie - to niestety tak. Ale i oto chodzi, ze przed takimi trzeba sie
potem tlumaczyc.
Mi osobiscie jest troszke nieprzyjemnie, jak widze co niektorzy rowerzysci
na ulicach 100lycy wyprawiaja. Ostatnio gosc z firmy kurierskiej zrobil tak
glupi manewr, ze az sie zdziwilem, a przeciez to "profesjonalista". I co -
mam dac spokoj, zeby jeszcze inni przyklad wzieli? Jest jak piszesz - ludzie
zobacza tego jednego, ale dla nich rowerzysta to rowerzysta, wszystko 1
diabel. Zreszta popatrz na niedawno cytowana strone niejakiego Flashera, to
wlasnie przez mala grupke cala "populacja" rowerzystow ma u niego
przerabane. I nie tylko u niego. A teraz taka opinie trudno bedize
zmienic...
From: MIC <sumator@friko5.onet.pl>
Date: Thu, 24 Sep 1998 19:52:26 +0200
Gdybym byl kierowca, ktory dostal jajkami w twarz np. od rowerzystow (ale nie koniecznie) to od tej pory zamknal bym okna i zajezdzal droge kazdemu rowerzyscie. Moze przesadzam, ale nie popieram takiej zemsty - kierowca tym bardziej bedzie ciety na nas rowerzystow.
From: Mariusz Grzeca <mgrzeca@bigfoot.com>
Date: Thu, 24 Sep 1998 22:38:21 +0200
Czy to aby nie lekka przesada, czy naprawde spodziewasz sie po ludziach z tej grupy ze sa to zabijaki z nozami??? Bo ja nie.
To byl sarkazm, przynajmniej ja to tak odbieram...
Zwroc uwage ze jajek uzywa sie takze np.w walce z politykami.
Mylisz sie. To nie jest walka z politykami, a jedynie manifestowanie w skrajnie infyntylny sposob swojej niecheci do demokracji. Zwykle przynosi efekt przeciwny do zamierzonego - tzn. wszyscy normalni ludzie odbieraja takie zachowanie, jako huliganski wybryk - polityk na tym zyskuje, organizatorzy wybrykow, a wlasciwie opcja polityczna, ktorej sa zwolennikami, traci (bo w oczach postronnych obserwatorow [czyt. potencjalnych wyborcow] takie zachowanie jest skrajnie chamskie).
Dokladnie to samo w przypadku rzucania jajkami w kierowcow autobusow - nie dowodzi sie w ten sposob niczego, poza swoim niedorozwojem umyslowym i totalnym brakiem kultury. Niczego sie nie zyskuje, poza mianem huligana i zwierzeca satysfakcja ('skopalem dupe chamowi, hle, hle') . Postronny obserwator nie bedzie wiedzial za co ktos zneca sie nad kierowca i oceni to zachowanie jedynie w oparciu o posiadana o tym zdarzeniu wiedze. Czyli 'huligani na rowerach napadli na kierowce', pomysli sobie Kowalski. I nastepnym razem, gdy zobaczy rowerzystow manifestujacych w Warszawie, Krakowie, czy gdziekolwiek indziej nie pomysli 'biedni rowerzysci nie maja sciezek rowerowych, ich prawa sa lekcewazone', tylko 'o znowu ci huligani na rowerach, powinni ich pozamykac'. Przez wybryk jednego cymbala z drugim stracimy na tym my - rowerzysci. Guzik mnie obchodzi, ze ktos bedzie traktowal jak idiote tego, kto rzucal jajkami, widac na to zasluguje. Obchodzi mnie natomiast to, ze ja jako rowerzysta przez kogos takiego rowniez spotkam sie z takim traktowaniem.
Niestety, jezdzi po drogach kupa chamow, do ktorych slowa nie docieraja.
Zgadza sie. Jezdza autobusami, samochodami i rowerami :-/
From: Mariusz Grzeca <mgrzeca@bigfoot.com>
Date: Thu, 24 Sep 1998 22:45:55 +0200
Jezeli ktos widzi chamskiego rowerzyste i na tej podstawie ocenia wszystkich rowerzystow to jest w wielkim bledzie i nic na to nie poradzisz.
Problem w tym, ze statystyczny Kowalski ma sklonnosc do ekstrapolacji zachowan jednostek na cala grupe z ktora te jednostki utozsamia ... Owszem, jest w bledzie, ale _mozna_ temu zaradzic nie dajac powodow, do czynienia takich ekstrapolacji.
From: Andrzej Ozieblo <ypoziebl@cyf-kr.edu.pl>
Date: Fri, 25 Sep 1998 10:29:31 +0200
A tak w ogole: wspoistnienie na drogach samochodow i rowerow to temat rzeka. Kiedys cos napisze o wzajemnej toleracji (nie crossujac tego co prawda na pl.rec.samochody). Na razie tylko jedno dosc samobojcze stwierdzenie: starajac sie byc w miare "grzecznym" i tolerancyjnym wobec kierowcow, przewaznie spotykam sie z podobna reakcja. Na palcach jednej reki moge wymienic przypadki chamstwa czy agresji z ich strony. I rzecz zaskakujaca: czesto taksiarze sa dla mnie mili.
A moze tak jest tylko w "prowincjonalnym" Krakowie, gdzie ludzie sa dla siebie mili, usmiechnieci, a galicyjski duch tolerancji unosi sie nad miastem? ;-)
From: Kuba Likus <kubaXXX@arch.pwr.wroc.pl>
Date: Sun, 27 Sep 1998 18:03:43 GMT
A moze tak jest tylko w "prowincjonalnym" Krakowie, gdzie ludzie sa dla siebie mili, usmiechnieci, a galicyjski duch tolerancji unosi sie nad miastem? ;-)
to sie panie pozmienialo! bo kiedys jak ktos sie przepychal w kolejce (np. do wyciagu), to wiadomo, ze z krakowa :-)
From: "grzech" <malik@fema.krakow.pl>
Date: Fri, 25 Sep 1998 09:31:20 +0100
Widze tu typowa chec przynaleznosci do grupy (w tym wypadku "biker-ow"). Problem w tym, ze jest to zbyt duza grupa przeroznych ludzi, i nie mozna nakladac na nia jakis praw, wzorow zachowan itp., poniewaz jest to walka z wiatrakami. Zamiast dzielic na chamow-rowerzystow, chamow-samochodziazy, kulturalnych-pieszych itd. proponuje podzial: chamy-rowerzysci, kulturalni-rowerzysci, chamy-samochodziarze, kulturalni-samochodziarze. Zdaje sobie z tego sprawe ze takie myslenie nie jest jeszcze wszechobecne, ale na dluzsza mete moze sie sprawdzic. Moze znikna wtedy spory miedzy ta grupa a pl.misc.samochody.
From: grzech <malik@fema.krakow.pl>
Date: Fri, 25 Sep 1998 15:18:21 +0100
A co to sa "normalni ludzie", bo ja na ten przyklad nie odbieram tego jako huliganski wybryk, to co, jestem "nienormalny"???
Guzik mnie obchodzi, ze ktos bedzie traktowal jak idiote tego, kto rzucal jajkami, widac na to zasluguje. Obchodzi mnie natomiast to, ze ja jako rowerzysta przez kogos takiego rowniez spotkam sie z takim traktowaniem.
Tak, i co wtedy zrobisz? Do kogo bedziesz mial pretensje, do tego co
Cie zepchnie do rowu, czy moze do np. "idioty", ze kiedys rzucal
jajkami?
Moze komendant policji ktory ostatnio rozjechal rowerzyste, tez kiedys
dostal jajkiem w leb i chcial sie zemscic? tak trzymac, zaraz ide po
samochod bede rozjezdzal rowerzystow bo mi kiedys taki skurczybyk
droge zajechal.
From: Mariusz Grzeca <mgrzeca@bigfoot.com>
Date: Fri, 25 Sep 1998 21:45:56 +0200
Tak, i co wtedy zrobisz? Do kogo bedziesz mial pretensje, do tego co Cie zepchnie do rowu, czy moze do np. "idioty", ze kiedys rzucal jajkami?
Jesli jeszcze nie zauwazyles, to sklonnosc do miewania pretensji o byle gowno maja ci, ktorzy rzucaja jajkami (bo gdyby nie mieli, to by nie rzucali). Ja nie - nie rusza mnie, gdy mi ktos zajedzie droge, czy zepchnie na pobocze, bo wiem, ze podlegam statystyce i moge spotkac na drodze idiote, ktory bedze zagrazal mojemu bezpieczenstwu. Moge mu wtedy pogrozic reka, popukac sie w czolo, czy tez zapytac, jesli mnie potraci (tak jak zapytalem kierowce, z ktorym mialem zerzenie czolowe) 'am I dead yet?'. Wiem, ze jezdza po ulicach ludzie ograniczeni, ociezali, ktorzy nie potrafia przewidywac sytuacji na drodze, przez co jezdza niebezpiecznie; nerwowi, czy wrecz choleryczni w swych drogowych zachowaniach; majacy mierne zdolnosci do trzymania w rekach czegokolwiek okraglego poza talerzem; ludzie slepi; bez hamulcow; zmeczeni; piajni; chamscy i zlosliwi. Wyjezdzajac na ulice mam tego swiadomosc i wiem, ze podejmuje ryzyko, wiec musze uwazac (zasada ograniczonego zaufania). Nie mam pretensji do drogowych chamow, bo tak zdrowiej na zoladek. Jesli natomiast spotkam sie z reakcjami, o ktorych wspominalem wczesniej (np. 'o znowu cham na rowerze'), to oczywiscie bede mial pretensje do idioty, ktory wywolal w danej osobie te niechec do rowerzystow, w tym przypadku do cymbala rzucajacego jajami. Miedzy wymienionymi przez ciebie zachowaniami jest zasadnicza roznica - debilizmu na drodze nie mozna uniknac, jesli nie zastosuje sie wynikow testow IQ jako kryterium dopuszczajacego do egzaminow na prawo jazdy, polaczonego z eugenika i obozami koncentracyjnymi dla wylapanych drogowych idiotow (ja przynajmniej, jako liberal tego nie chce). Wtornego chamstwa wywolanego nieprzemyslanymi akcjami (rzucaniem jajek) mozna uniknac, wystarczy chwile pomyslec, albo posluchac madrzejszych.
From: Andrzej Komarnicki <sith@ds2.pg.gda.pl>
Date: Sat, 26 Sep 1998 08:20:18 GMT
Taak... Od mniej wiecej 8-10 postow, zastanawiam sie, do jakich wnioskow zaprowadzic nas moze ta dyskusja. Czy moze nauczy kultury rzucajacych jajami? Albo przekona sceptykow, ze nie ma to jak dac sobie z "autobusiarzem" po razie?... Nie, raczej nie... A wiec pewnie dowiemy sie wszyscy o wplywie jajek na losy nowozytnych demokracji... Tylko tak szczerze - kogos, kto sie na tym zna, nasza wymiana zdan raczej niesmaczy, niz ciekawi. Pozostalych obchodzi to tyle, co zeszloroczny snieg w Norwegii (chyba, ze sie myle, wtedy przepraszam). Co bylo do powiedzenia w temacie obrzucania kierowcow jajkami, zostalo juz powiedziane. Kazdy mial juz wielokrotnie okazje poznac argumenty obu stron i wyrobic sobie zdanie na temat alternatywnych metod obslugi jaj kurzych. Wrocmy do ram, korb i manetek. Na tym sie znamy i o tym chyba kazdy z nas moze mowic i sluchac (czytac i pisac :-) ) godzinami.
Niech piekarz chleb piecze, a murarz domy muruje... :-)))
![]() |
Wybrał, poukładał i poskracał Szymon "Zbooy" Madej (ysmadej@cyf-kr.edu.pl) 1998 | 19.10.99 13:19 |