Gorce bez rowerzystów?

Końskie wysokości

Do Gorczańskiego Parku Narodowego nadeszło już polecenie, by w operacie udostępniania Parku uznać jeźdźców i cyklistów za niepożądanych. Główny konserwator przyrody zakazał turystyki rowerowej i konnej w ściśle chronionych obszarach GPN. Naukowcy sugerują, że parkowe szlaki już są przeciążone, czego... nie potwierdza statystyka prowadzona przez GPN.

Zdaniem autorów, mogą wystąpić "negatywne finansowe skutki udostępniania" szlaków dla wierzchowców i pojazdów jednośladowych, związane między innymi z "erozją tras rowerowych i konnych". Skąd wzięło się takie przekonanie, nie wiadomo, bowiem jak dotychczas nie stwierdzono tego zjawiska. Park przy tym miał nadzieję na jeźdźcach i rowerzystach zarobić. Nie sprzedaje się biletów wstępu do GPN z tego powodu, iż wejść na jego teren jest łatwo z każdej strony. Ruch konny i bicyklowy, o charakterze "skanalizowanym", bo odbywający się na bitych drogach, jawi się dyrekcji jako jedyny możliwy do skomercjalizowania. Strażnicy mogliby nosić w kieszeniach bloczki i sprzedawać bilety na trasie. Przydałoby się parę złotych na znakowanie szlaków, mostki, barierki itp., gdyż obecnie Park nie ma prawie żadnych dochodów.

Dyrektor (GPN) Gruszczyk nie zgadza się z obawami, że wspólne korzystanie z dróg przez pieszych, rowerzystów i jeźdźców jest niebezpieczne. Nigdy dotąd nie było wypadków, co oznacza, że odpowiednie oznakowanie tras oraz obecność strażników spełniają pozytywnie rolę. Monitoring prowadzony podczas ubiegłorocznych wakacji wykazał, iż latem przejechało przez drogi GPN 81 (słownie: osiemdziesiąt jeden) rowerów. Koni nikt nie liczył, gdyż starczyłoby na to palców obu rąk.

- Jesteśmy zdumieni, że ktoś robi problemy z tego rodzaju turystyki - mówi Adam Rzepecki, naczelnik wydziału promocji UM w Rabce. - Mieliśmy nadzieję, że dzięki wsparciu Fundacji Partnerstwo dla Środowiska urządzimy Milenijną Trasę Rowerową na Szlaku Bursztynowym, której dodatkową atrakcyjność polegała będzie na połączeniu z istniejącym już szlakiem wiodącym przez Gorce. Teraz koncepcja stoi pod znakiem zapytania...

- Dość długo chorowałem, a w tym czasie dużo się działo - mówi dyrektor Gruszczyk. - Przede wszystkim sąsiedzi Parku, a więc miasta i gminy zaczęły protestować przeciwko próbie wprowadzenia ograniczeń w ruchu turystycznym. Po drugie, Rada zbierała się bez mojego udziału i, jak się dowiadywałem, jej członkowie intensywnie zabiegali, by przeforsować swoją opinię u generalnego konserwatora przyrody, który zatwierdza Plan ochrony.

Jak się okazało, skutecznie, bowiem do GPN nadeszło już polecenie, by w operacie udostępniania Parku uznać jeźdźców i cyklistów za niepożądanych. Wiadomość, przekazana wszystkim członkom Komisji Planu, a więc również samorządowcom, wywołała wzburzenie w okolicznych gminach. Dziś ich władze piszą skargi gdzie się da, alarmując, że ktoś próbuje lokalnym społecznościom odebrać chleb. Zaś dyrektor Gruszczyk, zgodnie z poleceniem przełożonych, przystąpił do zmiany zapisów w Planie Ochrony Parku.

- Uważam, że przy zastosowaniu pewnych zasad, zarówno turyści na koniach, jak i ci na rowerach nie szkodzą gorczańskich terenom chronionym - stwierdza prof. Danutaa Ptaszycka-Jackowska z Instytutu Gospodarki Przestrzennej i Komunalnej w Krakowie, która recenzowała Operat udostępniania. - Zaś uzyskanie akceptacji parku narodowego przez miejscową ludność oraz włączenie jej w działalność parku uważam za jeden z najważniejszych problemów ochrony przyrody w ogóle.

W swoim opracowaniu wskazuje pani profesor, że rowery górskie są przyjętym sposobem wędrowania w wielu europejskich parkach narodowych. Pisze także, iż sprzeciw członków Rady wobec turystyki konnej został wyrażony mimo "sporadycznego pojawiania się turystów konnych w Parku oraz mimo braku zaobserwowanych zagrożeń lub zniszczeń spowodowanych przez tę formę turystyki".

- Wiadomo, że tylko Stany Zjednoczone i Rosja, ze względu na wielkie przestrzenie, mogą sobie pozwolić na parki narodowe pierwszej kategorii, czyli takie, gdzie turysta nie ma wstępu - wyraża swoją opinię dr Wojciech Różański. - My zmuszenie jesteśmy jesteśmy jakoś godzić obecność ludzi z ochroną przyrody. Proszę jednak pamiętać, że cały GPN to zaledwie jedna dziesiąta Gorców. Po całej reszcie niech sobie jeżdżą konie i rowery.

Szkopuł w tym, iż obszar ściśle chroniony jest niczym czapka na najwyższych partiach gór. Istniejące trasy zostaną przecięte granicami rezerwatu, od których trzeba będzie wracać w dół. No, chyba że ktoś weźmie rower albo konia na... plecy i przeniesie środek transportu na przeciwną stronę góry. Oczywiście szukając skrótów przez ostoję zwierzyny, bowiem jak wskazuje doświadczenie wszystkich parków narodowych, najbardziej wścibskimi, wszędobylskimi i lekceważącym ograniczenia osobnikiem jest turysta pieszy. Żarty żartami, ale zakaz unicestwi połowę przyjemności z pedałowania i anglezowania.

Jeżeli polecenie ministra zostanie przezeń podtrzymane, już niebawem rozpocznie się likwidacja oznakowań szlaków rowerowych i konnych. Dodajmy, że dyrektor Gruszczyk, zgodnie ze swymi uprawnieniami, złożył w ministerstwie wniosek z nazwiskami kandydatów do Rady Naukowej na nową kadencję. Zaproponował wszystkich członków poprzedniej.

Dziennik Polski nr 16930, 25 lutego 2000, s. 39.


Znalazł i przysłał Łukasz Zieliński (zieluk@cyklon.chemia.pk.edu.pl) 2000
Zamieścił Szymon "Zbooy" Madej (ysmadej@cyf-kr.edu.pl)
    5.03.00 12:26