Wędrując po Beskidach i Pogórzu spotkać możemy chłopców z pobliskich osiedli jeżdżących na drewnianych
rowerach o oryginalnej a prostej konstrukcji. Rowery te wykonane są z drzewa, koła wycięte z desek
i obite żelazną lub gumową (ze starych płaszczy rowerowych) obręczą. Siodło wypchane i obite starą
czapką lub kawałkiem materii. Siodło to zajmuje połowę ramy i przypomina "siodła luksusowe w motorach
WFM". Konstruktorami i wykonawcami tych wehikułów są chłopcy od 8-14 lat. Więcej pomysłowi budują
jeszcze podpórki na nogi oraz prymitywne hamulce i dzwonki. Rowery te używane są do jazdy ścieżkami
i drogami polnymi, oczywiście tylko w dół. Żywot tych rowerów nie jest długi i często kończy się pod
siekierą zagniewanego ojca, który potrzebuje syna do roboty, a nie jeżdżenia na rowerze (taki właśnie
los spotkał rower przedstawiony na fotografii).
Rowery tego typu spotkałem w Stanisławiu, Barwałdzie, Pyzówce, Łękawicy, Stroniach, Rabie Wyżnej i Sieniawie.
Edward Moskała, Wierchy, r. 28 (1959), Kraków 1960, ss. 289-290.
PS. Po latach poszli tym tropem reporterzy Gazety Wyborczej.
Przeczytajcie, czego się dowiedzieli.
![]() |
Znalazł, wklepał i zeskanował Szymon "Zbooy" Madej 1997 (ysmadej@cyf-kr.edu.pl) | 19.05.00 22:39 |