Andrzej Komarnicki: Autobiografia

                     dla Agnieszki - Pani Serca Andrzeja :-)))
Kiedy byłem małym smykiem
Bardzo chciałem być lotnikiem
Tata na to: "Straszna rzecz!
Synek odlot musi mieć,
A że mały na dziewczynę
dam małemu ukrainę!"
I choć wielki był to smok
Jeździć chciałem cały rok.
Na komunię, miast zegarka
Mnie dostała się kolarka.
Straszna była to pokusa
Lotnik poszedł do lamusa
Choć czasami, przyznam szczerze
Na wycieczkę na rowerze
Na lotnisko podjeżdżałem
I w samolot się wgapiałem.
"Co tu zrobić" - myślał wujek
"Mały wciąż nie odlatuje
Choć ma rower jak marzenie
Widać górskie jest to szczenię
I mu szosa nie podchodzi"
Wiec górala skądś wymodził
Wreszcie miałem to, co chciałem
Na uskokach poskakałem
Z góry pędem się puszczałem
Leśne dukty pozwiedzałem
Rower znosił wszystko dzielnie
Choć nie lubił mnie śmiertelnie
(Ciągle zrzucać mnie próbował
Gdy mu wyszło - w las nurkował)
"Jest niegrzeczny?" - wujek wnikał
"Wiec sprzedamy niewdzięcznika"
Z funduszami ze sprzedaży
Rower Treka się zamarzył
Uprosiłem wiec rodzinkę
O "podatek na Treczynkę"
Całkiem zgrabnie się udało
Szybko kwotę miałem całą
Rower migiem sprowadziłem
Tu i ówdzie poprawiłem
I od tego właśnie czasu
Rzadko miewam dzień bez lasu
I Treczynki ulubionej
Żonką dawno już ochrzczonej.
A dziewczyny? Dobra nasza
Śliczna, mądra i wybacza
Gdy do domu zamiast z masłem
Wracam z nowa, lśniącą piastą
Z wierszoklectwa morał płynie
Chcesz mieć rower i dziewczynę?
Szukaj dobrze i z rozwagą
A lotnictwo pójdzie na bok
Bo uwierzcie - do odlotu
Nie potrzeba samolotu
Rower, góry i dziewczyna
Tak się szczęście rozpoczyna...

:-)))


Copyright © 1999 by Andrzej Komarnicki (sith@ds2.pg.gda.pl)
"Spolszczył" i zamieścił Szymon "Zbooy" Madej (ysmadej@cyf-kr.edu.pl)
    4.11.99 12:52